" Bycie mną może oznaczać tylko strach przed oddychaniem.
Jeśli mnie zostawisz, będę bał się wszystkiego co czyni mnie zatroskanym, daje mi cierpliwość, uspokaja mnie, pozwala mi się z tym zmierzyć.
Pozwól mi spać, a gdy się obudzę, pozwól mi być. "
Kilka miesięcy wcześniej
Perspektywa Marco
- Nie zrobiłem tego, nie zabiłem jej - powtarzałem w kółko moją formułkę przed policją i prokuraturą. To właśnie ja jestem tutaj podejrzanym numer jeden. - Ona popełniła samobójstwo, nie miałem z tym nic wspólnego ! - podniosłem lekko głos. Czy oni nie zdawali sobie sprawy z tego w jak trudnej znalazłem się sytuacji ? Moja narzeczona nie żyje, osoba, którą kochałem najbardziej na świecie odeszła, zostawiając mnie tu całkiem samego. Powinienem teraz raczej siedzieć na miękkiej kanapie w salonie i wypłakiwać się w poduszkę, a nie tutaj, na komisariacie.
-Reus, posłuchaj, mamy świadka, widział jak dusiłeś ją tym sznurem - usłyszałem głos prokuratura, który doprowadział mnie do wściekłości.
- Ja jej nie dusiłem - schowałem twarz w dłonie by opanować zmierzający w moja stronę potok łez. - Ja odwiązałem ją od tego drzewa. Nie mogłem na to patrzeć, wyglądała jak marionetka, która właśnie znudziła się kukiełkarzowi - w tym momencie wszystkie wspomnienia wróciły. Widziałem jej bladą twarz przed oczami. Jej puste oczy.
- Powiedz, dlaczego to zrobiłeś ? Dlaczego ją zabiłeś skoro była taka ważna ? Zdradziła Cię ? - spytał prokurator z nutką drwiny w głosie.
- Nie zabiłem jej - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. - Dlaczego mi nie wierzycie ? Musi być jakiś dowód na to, że jestem niewinny - otarłem pot z czoła.
- Jest dowód, wpis pochodzący z jej pamiętnika. Ostatnia notka pochodzi z dnia 17 listopada 2013 roku, dnia jej śmierci - prokurator wziął do ręki kawałek papieru - Marco jest tak bardzo straszny, czasem zastanawiam się czy on jeszcze mnie kocha. Wychodzi wieczorami, a wraca późno w nocy, albo nie wraca w ogóle. Mam wrażenie, że może mnie zdradzać. Ja jednak nie dam mu odejść, nie teraz gdy jestem w ciąży. Tak łatwo się mnie nie pozbędzie - mężczyzna rzuca mi przed nos zeszyt bym mógł na własne oczy obejrzeć jej pochyłe pismo - To jak, Reus, powiedziała Ci o dziecku, ale ty nie chciałeś niszczyć swojej kariery. Ale wiesz co, zabijając ją postawiłeś krzyżyk na wszystkim. Na Isabel, na karierze, na swoim dziecku.
To był dla mnie kolejny cios wprost w moje i tak już połamane serce. Miałem dziecko. Małą istotkę, w której płynęłaby moja krew. Isabel zniszczyła wszystko. Nas, naszą przyszłą rodzinę, mnie.
Isabel Marie Smith idź do piekła !
Teraźniejszość
Narracja 3 osobowa
Obudził się przerażony. Po raz kolejny tej oto wiosennej nocy.
Nie mógł spokojnie leżeć na tym celnym łóżku. Na pewno nie teraz gdy w dotyku z jego plecami przypominało istną maszynę tortur. Twarde, zbyt twarde. Raniące jego delikatną i nieskazitelną skórę. Blondyn zaczął dygotać z zimna. Wszystko to za sprawą wiatru, który przedostał się do małego pomieszczenia za pomocą nieszczelności w oknach.
- Ah, te nieszczęsne okna - pomyślał, podniósł się z posłania i chwiejnym krokiem podszedł do jednego z nich. Złapał za kraty, które się w nich znajdowały i mocno pociągnął. Mocno, ale jednak nie wystarczająco.
- Ależ ty jesteś głupi - powiedział cicho i oparł się bezradnie o ścianę. Wciąż nie mógł w to uwierzyć. W jedną chwilę jego życie z bajki zmieniło się w istne piekło. Pułapkę bez wyjścia. Czuj się jak zwierzę zamknięte w klatce. Nigdy nie przypuszczał, że jego ustabilizowana sytuacja kiedykolwiek się zmieni. Rodzina, przyjaciele, fani. Wszyscy się od niego odwrócili. Uwierzyli w te wszystkie kłamstwa jakie wygadywał na jego temat ten nędzny prokurator. Mężczyzna, który znał go jedynie jako tego słynnego piłkarza, a nie jako zwykłego człowieka z zasadami. To prawda znikał z domu, czasem nawet na całe noce. Ale nie robił nic złego. Siedział sam w swojej kryjówce i rozmyślał. Rozmyślał na temat swojego życia, przeszłości i zbliżającej się przyszłości. Chciał zacząć nowy etap, rozdział o nazwie Bella. Pragnął się jej oświadczyć, godzinami wybierał pierścionek, a potem myślał w jak sposób ma zadać to kluczowe zdanie. Musiał to zrobić w wielkim stylu, choć tak na prawdę nie cieszyło go to. On sam w sobie był prostym człowiekiem. To Bella zawsze chciała więcej niż mogła, kochała występować na balu w najpiękniejszej i najdroższej sukni, wyciągała go na imprezy, na które wcale nie miał ochoty. Robił to z miłości. Nie widział nawet najmniejszej wady swojej ukochanej, aż do teraz. Była kobietą samolubną, stawiającą dobro swoje nad innych. Ale mimo tego kochał ją.
Jego przemyślenia przerwał dźwięk otwierających się krat. Marco podniósł głowę i ją ujrzał. Była piękna, wyglądała niczym anioł, który pomylił adres i przez przypadek znalazł się w tej ciemnej norze. Ciemnowłosa przysiadła na skraju łóżka gdzie wcześniej leżał.
- Nazywam się Rose i jestem tu po to by ci pomóc Marco...
Bardzo ciekawy pomysł na tego bloga. Oryginalny ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz w bardzo lekki i przyjemny sposób.
Rozdział jest bardzo intrygujący i wydaje się być nie do końca jasny, co mnie jeszcze bardziej intryguje. ^^ Wszystko to w pozytywnym sensie oczywiście :)
Z niecierpliwością czekam na nn. :3
Buziaki :*
Jejka Nat kochanie, jeszcze raz napiszesz mi że ten rozdział nie jest taki jak chcesz to zobaczysz. Cudownie, naprawdę cudownie. Biedny Marco. Mam nadzieje że wszystko się ułoży. Z niecierpliwością czekam na kolejny. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy, nie powiem. Już mi się podoba :) Fajnie się czyta i w ogóle. Także czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńbtw to zapraszam :)
Usuńhttp://mercedesycristiano.blogspot.com/2014/09/rozdzia-vi.html
<3 <3 Magicznie to wszystko wygląda . Supcio . Zapraszam do mnie ; http://cecilia-zayn.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu całkiem przypadkiem i jakże się cieszę, że to zrobiłam ! Nie darowałabym sobie, gdyby ominęło mnie takie opowiadanie ! Piszesz tak płynnie i tak poprawnie stylistycznie, że po prostu wow ! Aż pochłania się z przyjemnością kolejne zdania, tracąc rachubę czasu.
OdpowiedzUsuńSam pomysł na opowiadanie bardzo oryginalny, za co ogromny, ogromny plus. Koniecznie będziesz musiała mnie informować mnie o nowych rozdziałach, a te, mam nadzieję, będą pojawiać się tu jak najczęściej :D
Co do samego rozdziału, pieprzony prokurator, po prostu od początku działa mi na nerwy, mam nadzieję, że Marco znajdzie jakiegoś dobrego prawnika rodem Harveya Spectra.
Dziewczyna, która go zostawiła w taki sposób, w dodatku nic nie mówiąc o dziecku i definitywnie podrabiając dowody na winę chłopaka, to...agr, musiałabym użyć tu chyba lawiny przekleństw ! Odeszła i zostawiła go z ogromnym fatum, oby znalazł pocieszenie w ramionach innej kobiety, a przede wszystkim wyszedł na wolność :D
Szkoda, że nawet przyjaciele się od niego odwrócili, w jednej chwili stracił wszystko, to naprawdę ogromny cios ; <
Czekam na ciąg dalszy tej historii, z nutką kryminału w tle, co wielbię ! :D
Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili na : humbabumba.blogspot.com : )
bardzo ale to bardzo podoba mi sie idea tego bloga!
OdpowiedzUsuńCzekam więc na więcej!
A ja już wyczuwam tu nutkę chemii między dwoma bohaterami.
Podoba mi sie:)
W międzyczasie zapraszam do siebie:http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
dlaczego przegapiłam ten rozdział?! Dobrze, że trafiłam na twój link ;)
OdpowiedzUsuńto tak, pierwszy raz czytam bloga, o takiej tematyce i jestem pod wrażeniem.
Wciągnęło mnie już w prologu. Biedny Marco, został sam w tak trudnym dla niego okresie... Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Kim jest ta kobieta i jakią odegra rolę w życiu piłkarza? Nigdy nie zgadnę, ale liczę, że mu pomoże. Pozdrawiam :*