niedziela, 15 lutego 2015

I " Afraid "

The neighbourhood - Afraid
Sia - Breath me
NBT - Wake up call
Lana - Big eyes
Maroon 5 - Animals




# 2017 ( dwa lata później )

Czasem naprawdę chciałabym wrócić do przeszłości. Do okresu sprzed tych dwóch lat. Najpiękniejszych, a zarazem najdziwniejszych miesięcy mojego życia. Marco... Mój ukochany blondyn. To nie tak, że przestałam go kochać. Zawsze gdy tylko słyszę o nim wzmiankę w mediach, moje serce zaczyna bić milion razy szybciej. Tęsknię za nim, choć tak naprawdę nie powinnam. Teraz moje życie rozgrywa się tu, w Londynie. Wyjechałam. Nie wyobrażałam sobie dalszego pobytu w Niemczech. Tam w każdej chwili mogłam się na niego natknąć. To byłoby zbyt bolesne.
Nie pracuje w więzieniu, stwierdziłam, że to jednak nie miejsce dla mnie. W zamian dostałam świetną propozycję z Chelsea - jestem ich psychologiem sportowym. Od jakiegoś czasu Londyn nie wydaje się tak przygnębiający, jak był na początku. To za sprawą pewnego chłopaka. Ian. Ian Wolwera, wprowadził odrobinę kolorów do mojego życia. Jest adwokatem, którego bardzo kocham. Przy nim czuję się wyjątkowo. Traktuje mnie jak najwspanialszą kobietę na świecie i za to właśnie go uwielbiam. Poza tym nie brakuje mu poczucia humoru, ale w sytuacjach wymagających odrobiny powagi, wykazuje się profesjonalizmem.

Gdy w pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, wstałam z kanapy, na której się wcześniej wylegiwałam. Otworzyłam, a mym oczom ukazał się mój przyjaciel - Eden Hazard. Uśmiechnęłam się na jego widok.

- Witaj, Rosie - wszedł do środka i pocałował mnie w policzek.
- Ah... przecież wiesz, że nie znoszę jak mówisz do mnie Rosie - klepnęłam go lekko w ramię.
- Wiem Rosie - zaśmiał się i usiadł na kanapie, a w zasadzie położył się na niej. Popchnęłam go lekko i położyłam się obok.
- Jak tam minął Ci wieczór ? - spytałam, przytulając się do niego jak do misia.
- Byłem z chłopakami w klubie. Alkohol i panienki, wiesz co mam na myśli - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
- Ed, jesteś obrzydliwy - skrzywiłam się lekko.
- Przesadzasz, jestem młody. Potrzebuję się wyszaleć, potem przyjedzie czas na poważne kroki dotyczące mojego życia miłosnego. Na razie nie chcę mieć takiego nudnego i ustabilizowanego związku, w jakim ty, Rosie jesteś - starał się zachowywać poważnie, jednak nie wyszło mu to. Wiem, że w tym momencie możecie nie mieć zbyt dobrego zdania o moim przyjaciele. Jednak proszę, uwierzcie mi na słowo, to naprawdę wspaniały człowiek, tylko trochę się pogubił.
- Wiem, że nie lubisz Ian'a -wywracam lekko oczami, wiem, że denerwuje go, gdy tak robię.
- I vice versa - burknął - po prostu nie rozumiem dlaczego z nim jesteś Rose. Na świece jest tylu facetów, a ty wybrałaś największego sztywniaka, jaki mieszka w Londynie - stwierdził.
- Ed... - westchnęłam - Ian wcale nie jest sztywniakiem i jestem z nim, bo go kocham. Sam wiesz jakim byłam wrakiem człowieka, gdy odeszłam od Marco.
- Wiem Rose, wiem. No dobra, nie rozmawiajmy już na temat pana adwokacika - zaśmiał się.
- Nie lubię jak tak na niego mówisz - wzdycham, ale po chwili uśmiecham się. - Ale musisz przyznać Haz, że jak na adwokacika, jest zaskakująco przystojny.
- To chyba wszystko wyjaśnia - zanosi się śmiechem, a po chwili uderza mnie lekko poduszką w głowę. - Ah te kobiety...

***

Dwa lata. Ostatni raz widziałem ją dwa pieprzone lata temu. Wyjechała zostawiając mi ten nędzny list, krótkimi i niejasnymi usprawiedliwieniami. Jak mogła ? Myślałem, że Rose naprawdę mnie kocha, a tymczasem połamane moje serce na miliony małych kawałków. Sprawiła, że opuścił mnie sens istnienia. Chciałem umrzeć. Gdyby nie Isabel, leżałbym teraz pewnie pod marmurową płytą. Bella... To dzięki niej ponownie wróciłem do normalności, jednak nie jako ten sam Marco. Zmieniłem się. Stałem się kimś, kim nigdy nie chciałem być. BRUTAL. Jestem okropny dla mojej narzeczonej, ale za każdym razem gdy patrzę na jej twarz, czuję ból. To przez nią trafiłem do więzienia, to przez nią poznałem Rose, to przez nią kobieta, którą kochałem nad życie, zostawiła mnie. Rosaly, moja mała słodka dziewczynka. Wiele razy pragnąłem się na niej odegrać. Chciałem wyrządzić jej taki ból, jak ona mi dwa lata temu. Mój plan zemsty jednak nigdy nie został wcielony w życie. Wyjechała. Zostawiła Dortmund, swoje dotychczasowe życie i wspomnienia. Tak kurewkso jej nienawidzę. Wiele razy śniło mi się jak wyrządzam jej krzywdę, jak robie rzeczy wbrew jej woli. Wiem, zachowuję się jak psychopata, ale prawda jest taka, że nie pogodziłem się jeszcze z jej odejściem. To mnie niszczy i Isabel także. Nie da się chyba policzyć razy kiedy na nią nakrzyczałem, nawyzywałem. Raz nawet pod wpływem alkoholu uderzyłem ją. Ale nie, stop ! Nie chcę wracać myślami do przeszłości. Dość ! Zabierzcie ode mnie te obrazy. Oczy Isabel przepełnione bólem, jej łzy. Nie nam już siły, aby mierzyć się z tym każdego dnia. To mnie wykańcza. Dortmund. Nie chcę już tu dłużej być. Mimo tego, że to tu się urodziłem i wychowałem. Jednak za każdym razem gdy wychodzę z domu, widzę ją na ulicach...

***
( Retrospekcja )

- Jak możesz Marco ?! Jak możesz ?! - Isabel zaczęła płakać. Ostatnio zachowywała się dość dziwnie. Podeszła do mnie i zaczęła uderzać pięściami w moją klatkę piersiową. Nie reagowałem, ale po pewnym czasie brunetka przekroczyła granicę.
- Dlaczego cały czas o niej myślisz ? Dlaczego nie umiesz o niej zapomnieć ? Rose to zwykła kur*a, która Cię zostawiła ! - krzyknęła, a ja nie wytrzymałem. Popchnąłem ją na ścianę naprzeciwko nas i przycisnąłem ją do niej. Była przestraszona, widziałem to w jej oczach. Jej dłonie drżały.
- Zapamiętaj to sobie - wychrypiałem jej do ucha. - Nigdy nie wspominaj o Rose. Nie masz prawa jej obrażać. Przypomnij sobie, przez kogo trafiłem do więzienia - powiedziałem przez zaciśnięte zeby i odszedłem.

***

Wszystko było tak bardzo odległe. On nie był już tym samym mężczyzną, którego pokochałam. Niebezpieczny, brutalny, bez uczuć... Taki stał się Marco po odejściu Rose. Stał się tyranem, który przez jedną osobę pragnie mścić się na innych, a przede wszystkim na mnie. Nienawidzę jej ! Naprawdę ! Zniszczyła nasze życie. Nie wierzę juz nawet w to, że wszystko między nami wróci do normy. Zbyt wiele się wydarzyło, jednak mimo to, kocham go. Nie chce go stracić...



Mam nadzieję, że się spodoba.
Next > 9 komentarzy

7 komentarzy:

  1. Czy się podoba? Dziewczyno to genialne!
    Już nie mogę się doczekać aż się spotkają. Bo tak bd prawda?
    Czekam na NN
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. sporo się dzieje :o ciekawe czy Marco spotka się jeszcze z Rose... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. o Navasie
    zatkało mnie
    omg
    to jest genialne!!!!!!
    ale coś czuję, że niedługo nadejdzie spotkanie naszych bohaterów....:)))
    Czekam na kolejny!!

    P.S. zapraszam do mnie -> jestemtuz-obok.blogspot.com/2015/02/prolog-pojawi-sie-on.html :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Doczekałam się, nareszcie, ale warto było czekać. ;)
    To jest po prostu cudowne. *-* Potrafisz tak wciągnąć i tak oddajesz uczucia różnych osób. Po prostu kocham twojego bloga. <3
    I już nie mogę się doczekać nexta! ;*
    Zapraszam do mnie. ;)
    http://zawsze-milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/2015/02/bohaterowie.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh kochanie! Przecież wiesz co o tym sądze. Cudo cudo cudo. Fenomenalny rozdział. Kurcze, czy każdy zawsze będzie cierpiał z miłości? Czy ludzie którzy sie mimo wszystko kochają będą ze sobą?
    Nie wiem co myśleć. Ciekawe czy Iana naprawdę kocha czy jest tylko kimś kto zastępuje jej Marco.
    czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fiu, fiu, fiu :D:D:D To się porobiło :P
    Cieszę się, że dodałaś kolejny rozdział, który jest naprawdę ... WOOW! :D
    Marco brutal, no, no ;pp Coś mi się wydaje, że on również wyjedzie do Londynu i dopiero będzie się działo :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, który dodasz mam nadzieję niedługo :D Pozdrawiam gorąco! :)))) - Karu ;d

    OdpowiedzUsuń